BIBLIOTEKA GIMNAZJUM NR 3 W ŚWIDNIKU                   

 
Strona główna
 stdarek
Mapa strony
 stdarek
Godziny otwarcia
 
Aktualności
 
O bibliotece
 
Czytelnicy polecają
 
Czytelnictwo
 
Wydarzenia
 
KAB
 
Kronika biblioteki
 
Galeria
 
Edukacja
 
Ciekawe linki
 
Pasje
 
Kontakt
 
Strona szkoły
 

I miejsce w VI Powiatowym Konkursie dla klas 6 Szkół Podstawowych "Oto zwierz!" w kategorii literackiej - OPOWIADANIE

                                 Dorota Lisiak SP nr 5 im. J. Kusocińskiego w Świdniku (p.M.Jańczuk) (2011/2012)

    W niewielkim miasteczku nieopodal Lublina mieszkała kocia rodzina. Pewnego słonecznego dnia na świat przyszły trzy małe kotki. Mama kochała je z całych sił. Jednego nazwała Smoluchem, ponieważ lubił ciapać się w błocie, drugiemu nadała imię Pardel na cześć jego ojca. Miała też ona jedną córeczkę, którą zwała Lena, lecz i tak wszyscy wołali na nią Ruda. Lenka miała rudą sierść i z daleka wyglądała jak wiewiórka w przeciwieństwie do jej braci którzy byli cali czarni. Wszyscy byli bardzo szczęśliwi żyjąc tak sobie beztrosko. Pewnego razu do legowiska Smolucha, Pardela i Lenki wdarł się wścibski pan Lis. Opowiadając niesłychane opowieści o przygodach niedźwiedzia, który był w mieście pełnych ludzi. Rodzeństwo nie wierzyło w opowieści o dużych jeżdżących maszynach i mało rozmaiconej roślinności. Dlatego postanowili to sprawdzić. Z rana powędrowali wzdłuż małej rzeczki, która w opowieściach Lisa wpadała do stawu w mieście. W czasie wędrówki wszyscy byli podekscytowani zastawiając się czy to wszystko prawda.

- A jeśli to zmyślona opowieść ? To po co tam idziemy ? - dał się słyszeć głos Smolucha.

- No po to by sprawdzić czy to prawda. - odpowiedziała Lena. Rozmowę Rudej i Smolucha przerwał krzyk Pardela:

-PATRZCIE !!!!!!!!!!!!!

Ku im oczom ukazał się wielki staw, a za nim miasteczko pod nazwą Świdnik. Wszyscy byli zachwyceni tym co tam zobaczyli. Rodzeństwo postanowiło pozwiedzać okolice. Najpierw poszli na plac zabaw następnie wyruszyli w głąb miasta. Mała Lena odłączyła się od swojego rodzeństwa by popatrzeć na bawiące się dziewczynki. Nikt z jej braci nie zauważył, że zniknęła. Gdy zapadł zmrok Ruda próbowała odnaleźć braci lecz była zbyt zmęczona więc położyła się spać. Pardel i Smoluch  po ciężkich poszukiwaniach położyli się by trochę odpocząć i przyrzekli sobie, że znajdą swoja siostrę (...)

Całość opowiadania można przeczytać tu

 

I miejsce w konkursie literackim „Tacy sami, a ściana miedzy nami…” zorganizowanym przez Samorząd Uczniowski oraz Zespół ds. Integracji

                                        Karolina Latała, kl. 1C 2010/2011

            Wieść o nowej koleżance rozeszła się w mgnieniu oka. Wszyscy chodziliśmy podekscytowani i nie mogliśmy się doczekać dnia, w którym „nowa” się pojawi wśród nas. W końcu doczekaliśmy się. To była środa, lekcja matematyki z wychowawczynią. Pani poprosiła, żebyśmy poczekali chwilę, a sama poszła po nową uczennicę. Nie da się opisać, jakie było nasze zdziwienie i zaskoczenie, kiedy okazało się, że tą nową uczennicą jest dziewczyna na wózku inwalidzkim! Chłopcy, jak to oni, zaraz zaczęli się głupio uśmiechać i wymyślać nie najwłaściwsze  epitety. Wychowawczyni szybko ich uspokoiła i przeprosiła Nową  za ich zachowanie. Ale postawa moich kolegów nie uległa zmianie. Nie było dnia, żeby jej nie dokuczali, nie poniżali jej. Dziewczyny też omijały ją szerokim łukiem, jak kogoś gorszego. Cóż, ja też nie byłam lepsza. Bałam się tego, co sobie o mnie pomyślą moje koleżanki, jeśli mnie z nią zobaczą. Zresztą one chyba myślały podobnie i po prosty nie chciały mieć z nią nic wspólnego, żeby nikt ich nie wyśmiał, żeby nie straciły swojej „fajności”.

            Ilona czasem cicho płakała w kacie korytarza, ale zasłaniała swoją twarz długimi włosami, żeby nikt nie zauważył. Myśmy jednak widzieli, a taka jej postawa tylko zachęcała chłopców do jeszcze gorszych zachowań i niewybrednych komentarzy pod jej adresem. Niektóre moje koleżanki śmiały się razem z nimi, a Ilona nie mogła zrobić nic innego jak tylko starać się ich unikać. Najbardziej dziwiło mnie, że nauczyciele tego nie zauważają. Przechodzili obojętnie  i nie reagowali, przecież też musieli to widzieć. Miałam tego dość.

            Miarka przebrała się następnego dnia. Ilony nie było w szkole. Lekcje mijały jakoś sennie. Na jednej z przerw  moja koleżanka Ala wracała ze szkolnego sklepiku z kupiona zapiekanką i … przewróciła się, potykając się o nogi jednego z kolegów.

- Ty kaleko, jak nie umiesz chodzić to kup sobie wózek inwalidzki jak nasza Ilonka! – wykrzyknął.

Ala miała oczy pełne łez, a ja zaczerwieniłam się jak burak. Wściekła podeszłam do niego i krzyknęłam:

- Odczepcie się od niej! Nie macie prawa jej tak traktować ! – wrzasnęłam. – Jest taka sama jak my wszyscy, tylko jest jej trudniej, bo jeździ na wózku. Jak uważacie, ze to takie zabawne, to sami spróbujcie!

Chłopaki zaczęli się śmiać, kilka moich koleżanek też popatrzyło na mnie jak na wariatkę. Ale inne przyłączyły się do mnie. Pomogłyśmy Ali się pozbierać i razem ruszyłyśmy w kierunku klasy.

            Ilona wróciło po kilku dniach, ale klasa zachowała się już zupełnie inaczej. Dziewczyny zaczęły z nią częściej rozmawiać. Nawet chłopcy, którzy tak jej dokuczali, teraz są bardzo mili, a nawet pomagają jej z pokonywaniu schodów, gdy mamy lekcje na piętrze. Ilona często się uśmiech i chyba dobrze czuje się w naszej klasie. W każdym razie nie ma już żadnych problemów z nami, swoimi rówieśnikami.                

                                             

 

Laureaci konkursów "Literaci na start" 2008/2009 kategoria WIERSZ i OPOWIADANIE

                                     Kamila Latoch kl. 3e "Wspomnienie" 2008/2009

Spotkałam Cię kiedyś, Przyjacielu.

Siedziałeś cicho, samotnie.

Podeszłam, a ty powiedziałeś,

Że życie jest takie trudne,

Że czytałeś o tym w książkach,

A potem sam tego doświadczyłeś.

I zacząłeś pisać.

Lecz Twoje historie nie były smutne.

One przepełnione były radością.

Dawałeś w nich ludziom nadzieję,

Pokazywałeś jak spełniać marzenia.

Więc dlaczego smutne jest Twoje życie?

Mój mały, smutny przyjacielu...

                                                       

                                                  Kinga Kliszcz kl.1d 2008/2009

"Zacisnęłam usta w wyrazie silnego buntu i spojrzałam na ojca z wyrzutem. On przybrał podobną minę tylko patrzył na mnie z troską i powątpiewaniem. Właściwie i tak już dużo osiągnęłam, godzinę temu powiedział zdecydowane „Nie!" a teraz wyraźnie się wahał.

-  Proszę!- Spróbowałam jeszcze raz.

-  No nie wiem Cristal. To bardzo ryzykowny eksperyment i mam wątpliwości czy...

-  Tato!- Przerwałam mu stanowczym głosem.- Mam szesnaście lat i nie takie rzeczy już w życiu robiłam. Wiesz jak ryzykowne jest odpisywanie pracy domowej w szkolnej toalecie?

-  Odpisywałaś pracę domową?- Ojciec zrobił wielkie oczy.

-  Nie w tym rzecz- Żachnęłam się.- Chodzi mi to, że pokonanie tunelu czasoprzestrzennego wcale nie wymaga mocniejszych nerwów niż te, które potrzebne mi są codziennie. Poza tym- Wyciągnęłam ostateczny argument i modliłam się, by przekonał on tatę.- Żaden z twoich asystentów nie zgodził się jeszcze na ten eksperyment, gdyż uważał to za zbyt ryzykowne, prawda? A jak zobaczą że własną córkę wysyłasz w jakieś zamierzchłe czasy to nabiorą pewności, że wcale nie jest tak źle jak się wydaje, nieprawdaż?

Tata uniósł dłonie w geście kapitulacji i westchnął ciężko.

-   Poddaję się. Jak postawisz na swoim to nic cię nie powstrzyma. Zupełnie jak matka- Pokręcił głową z niedowierzaniem.- A właśnie. Ani słowa mamie- Szepnął konspiracyjnie i puścił mi oko.

-  Tak jest!- Zasalutowałam ze śmiechem i włączyłam maszynerię. Przyciski rozbłysły różnokolorowo a w tym, co na pierwszy rzut oka wyglądało jak gigantyczna obręcz do koszykówki pojawiła się pulsująca błękitna ścianka... Czegoś.

-  Gotowa?- Spytał tata ustawiając cel i czas podróży.

-  Zawsze- Odparłam z entuzjazmem i przeszłam przez błękitną ściankę do... No właśnie! Gdzie ja, u licha, jestem?! Głupie pytanie. Wylądowałam w środku jakiegoś lasu! Sięgnęłam do kieszeni jeansów, aby wyjąć komórkę i zadzwonić do taty z pytaniem o lokalizację miejsca.

Zamarłam, kiedy moja ręka nie trafiła na jeans tylko prędzej na coś, co było atłasem i koronkami!

Spojrzałam na swoje nogi, później obejrzałam brzuch i ręce. Byłam ubrana w jakąś długą turkusową suknię rodem z XIII wieku, na nogach miałam białe pantofelki, a moje długie, czarne włosy, co wywnioskowałam po dotknięciu fryzury, upięte były w jakiś misterny kok! Nie wątpię, że to wszystko ładnie się prezentowało, ale kto normalny tak się ubiera w XXI wieku?

Nagle dotarła do mnie dziwna prawda. Wylądowałam w średniowieczu!!! W czasach dzielnych rycerzy na białych koniach, krwiożerczych smoków i uwięzionych w wieżach księżniczek! Oczywiście, jeśli dać wiarę kreskówkom, bo pani na historii mówiła nam zupełnie coś innego.

Szukałam wyjścia z tego lasu od dobrej godziny, co chwilę potykając się o wystające korzenie i tę przeklętą suknię! Nagle zza drzew wyłonił się mały blondynek na oko miał dziewięć, dziesięć lat. Na głowie miał berecik a na nogach raj... Raj... Raj... Co to takiego do diabła było?! Rajstopy?! Zobaczył mnie i na jego twarzy pojawił się wyraz nieopisanej ulgi.

-  Hrabina DeCompire!- Krzyknął. Obejrzałam się, ale w zasięgu wzroku nie było nikogo innego, więc prosto i logicznie można było wywnioskować, że mówi do mnie.

Jakby potwierdzając moje przypuszczenia mały podszedł do mnie i chwycił za ramię trajkocąc:

-   Jak to dobrze, że się pani w końcu znalazła. Szukam pani i szukam. Miała pani wrócić szybko, to miał być tylko krótki spacer. Wracajmy szybko do powozu, bo Arthur zaczyna się już niecierpliwić- Po czym pociągnął mnie w jakimś, sobie tylko znanym kierunku. Hrabina DeCompire?! JA?!!! Albo to jakaś okropna pomyłka, albo zacznę wierzyć w reinkarnację... Mały miał jednak nosa do zapamiętywania drogi. Po pięciu minutach, moim zdaniem, bezsensownego kluczenia pomiędzy drzewami dotarliśmy do powozu. Arthur okazał się... "

 

 

                                                                                                                                                    

 

 

 

 

   
           
Link   
Szablony stron