BIBLIOTEKA GIMNAZJUM NR 3 W ŚWIDNIKU                   

 
Strona główna
 stdarek
Mapa strony
 stdarek
Godziny otwarcia
 
Aktualności
 
O bibliotece
 
Czytelnicy polecają
 
Czytelnictwo
 
Wydarzenia
 
KAB
 
Kronika biblioteki
 
Galeria
 
Edukacja
 
Ciekawe linki
 
Pasje
 
Kontakt
 
Strona szkoły

Dlaczego Ty czytasz?
Dlaczego Ja czytam?
Czy to coś Nam daje?


 Pragnę udowodnić Tobie, że z książką Ci do twarzy. Może nie tak dosłownie, aczkolwiek każde przeczytane dzieło literackie ozdabia naszą duszę, wpływając na nią w jakiś jeden, niepowtarzalny sposób. W dalszych akapitach przedstawię Ci pięć książek o różnych gatunkach i odmiennych bohaterach, ale o jednej cesze wspólnej. Nie przedłużajmy, a zaczynajmy.

"Angelfall" Susan Ee
Gatunek: fantastyka, since-fiction

Zajmijmy się najpierw urzekającym posapokaliptycznym światem, który powstał po przybyciu legendarnych aniołów na Ziemię. Pozwolę sobie przytoczyć fragment streszczenia z tylnej części okładki: "Ziemię ogarnęły ciemności. Państwa upadły, szpitale, szkoły i urzędy stoją puste, nie działają komórki. Za dnia na ulicach rządzą brutalne gangi, ale kiedy zapada mrok wszyscy wracają do kryjówek, kryjąc się przed grozą Najeźdźców. Anioły. Niektóre piękne, inne jakby wyjęte z najgorszych koszmarów, a wszystkie nadludzko potężne. Przez wieki uważaliśmy je za swoich stróżów, teraz okazały się agresorami siejącymi śmierć." Uwielbiam takie klimaty. Miejsca rzeczywiste, na które jest nałożona koncepcja autora to coś co przyciąga mnie jak lep muchy. Autorka stworzyła tu cudowne środowisko, które wydaje się tak nie realistyczne, a jednak czytając - czujemy, że tam jesteśmy. Niesamowite opisy, a także dopracowane detale sprawiają, że nie odłożymy tej książki do ostatniej strony. Fantastyka to niezwykłe pole do popisu dla autorów. Mogą puścić wodze fantazji. Ja zaś mogę zanurzyć się w świetnych, jedynych w swoim rodzaju światach. Wyobrażanie sobie wszystkich tych magicznych stworów, czy to ork z Śródziemia czy centaur z Obozu Herosów, wywiera na nas niezapomniane uczucia, których szukamy w każdej lekturze. Gatunek ten jest bardzo wszechstronny, a jego granic praktycznie nie widać - to właśnie podoba mi się najbardziej. Główna bohaterka trylogii jest, według mnie, ciekawą, zawiłą i ponad wszelką miarę - odważną osobą. Zaciekawiła mnie swoim spokojem i jasnością myślenia w najtrudniejszych sytuacjach. Nawet gdy jej młodsza siostra została porwana, prawie od razu wymyśliła plan działania oraz przystąpiła do akcji. Jej stalowe nerwy wytrzymały sytuacje przekraczające ludzkie pojęcie, takie jak na przykład przebywanie w innym wymiarze zwanym Otchłanią. Sama nazwa wskazuje, że nie było tam zbyt tęczowo, a ja niestety muszę to potwierdzić. Jej zawiłość polega na jej przeszłości, na tzw. czasie Przed. Zanim diabelskie anioły spadły z nieba, a najnowsze telefony leżały na ziemi - również miała pod górkę. Zacznijmy od jej mamy, chorej na schizofrenię, ale jednak mamą. Niestety nie każda rodzicielka dobrze spełnia swój obowiązek. Tak stało się tutaj. Dowiadujemy się, że kilka lat przed rozpoczęciem akcji książki, pani Young okaleczyła najmłodszą z córek na wskutek jednego z ataków paniki. Biedactwo straciło władzę w nogach, a od tej pory rodzice bali się o swoje dzieci. Ojciec naszej bohaterki wiele poświęcił by opiekować się dwoma córkami i żoną, jednak żadna czara nie jest bez dna - rozwiódł się z małżonką, czym zrzucił ciężar zajmowania się wszystkim na dorastającą jeszcze dziewczynę. Uporała się jednak z tym wszystkim, nawet podczas zbierającej krwawe żniwo apokalipsie, dzielnie opiekowała się pozostałością familii. Miała odwagę by zostać podporą. Jej odwaga jednakże nie ograniczała się tylko do sfery rodzinnej. O nie! Ukazywała co to jest prawdziwa mężność na wielu płaszczyznach. Udała się w niebezpieczną podróż z wrogiem by uratować siostrę, choć nie była pewna czy ta jeszcze żyje. Uwolniła nieznajomych ludzi, którzy nie potraktowali jej dobrze, choć mogła umrzeć. Poprowadziła rasę ludzką do walki z Najeźdźcami. Było oczywiście tego o wiele więcej, chciałam jednak byście poznali te główne wyczyny naszej rycerskiej damy, bo to właśnie ona zdobyła się na to - na co żaden inny człowiek nie dał rady. Czasem popełniała błędy i robiła rzeczy nie zbyt mądre, ale to tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że ja mogę stać się taka jak ona. Miała momenty lepsze i takie, w których nie kontrolowała siebie: "Czasami muszę po prostu wypuścić z klatki moją wewnętrzną mamę." - jak stwierdziła ona sama. Jest człowiekiem takim jak ja, a nie jakąś wyidealizowaną sylwetką wymyśloną przez autora tekstu.

Penryn Young
Odważna, lojalna i pełna nadziei na lepsze jutro dziewczyna w postapokaliptycznym świecie.

 

"Ember in the Ashes. Imperium Ognia" Sabaa Tahir
Gatunek: fantasy

Książka ta na pewno nie jest dla ludzi o słabych nerwach. Duża ilość przemocy jest widoczna już od pierwszych stron. Pomijając to historia sama w sobie jest dość przykra i wyciska wszystkie łzy spod powiek. Aczkolwiek daje nadzieję. Pewnie się zdziwiliście, ale taka jest prawda, ponieważ podczas bestialskich walk o władzę poznajemy Leię i Eliasa. „Przypadkowe spotkanie dwojga młodych ludzi nie tylko całkowicie odmieni ich losy, lecz także wstrząśnie posadami świata, w którym oboje żyją.” - jak napisane jest na tylnej części okładki. Można śmiało powiedzieć, że autorka przeniosła do swojego dzieła ponadczasowe dzieje Romea i Julii. Jednakże wątek ten nie będzie wcale najważniejszy. O, nie! O ten tytuł walczą co najmniej jeszcze trzy, a może i więcej zawiązań akcji. To dzieło literackie różni się od wcześniejszych tym, że rolę narratora ma na zmianę dwójka głównych bohaterów. Niesamowite jak pisarka świetnie opisywała jedną sytuację z kompletnie dwóch różnych poglądów. Wiemy oczywiście, że to nie lada wyzwanie. Sabaa zdała jednak ten test śpiewająco. Ponad to sposób w jaki opisywała sceny sprawił, że książka ta rozbrzmiewała w głowie długo po jej odłożeniu. Teraz to mam dopiero zagwozdkę, albowiem po przeczytaniu tej lektury nie ma dla mnie Eliasa bez Lei i Lei bez Eliasa. Ta dwójka jest jednocześnie tak podobna, a dzieli ich praktycznie wszystko. Ich życie wydaje się takie same: dzieciństwo bez rodziców, a następnie pewna forma niewolnictwa w większym lub mniejszym stopniu. Pierwsze spotkanie tej dwójki nie było jednak wielce przełomowe, jakbyśmy się spodziewali. Byli bowiem tak jakby – wrogami. Scholarska dziewczyna i żołnierz Imperium to osoby, których stosunki są dość płytkie. Pierwsze służy drugiemu, jest jego niewolnikiem, własnością. Elias nie jest jednakże zwykłym, szarym Maską (jak się określa najlepszych wojskowych szkolących się w Czarnym Klifie) – on planuje ucieczkę z tego, jakby nie patrzeć, więzienia. Zrobił bowiem dużo złych rzeczy, zabijał. W końcu sumienie nie dawało mu spokoju, a ten zaczął się bać o swoją duszę. Strach o coś tak cennego prowadzi człowieka na skraj możliwości naszych nerwów. Stracić coś takiego jak dusza to nie przelewki. „Są dwa rodzaje przewinień [...] Te, które ciągną cię na dno i czynią bezużytecznym, oraz te, które pobudzają do działania. Niech twoje winy dadzą ci energię. Niech przypomną ci, kim chcesz być. Wyznacz sobie granice. I nigdy więcej ich nie przekraczaj. Masz duszę. Jest poraniona, ale jest. Nie pozwól jej sobie odebrać, Eliasie.” - pocieszała go Laia. Ona też musiała dokonać trudnych wyborów. Brata odebrał jej Maska, a kiedy dostrzegła szansę na odzyskanie go – zgodziła się pracować dla zabójczyni jej matki. Poniosła za to surowe konsekwencje, ale się nie poddała. Robiła to przecież dla ostatniego członka rodziny. W chwilach słabości powtarzała, że robi to dla niego i musi go uwolnić – to dodawało jej siły. Można powiedzieć, iż dzięki miłości do brata zyskała skrzydła. Niedługo potem wspierała się również na jej więzi z Eliasem. Razem, tak jak mówiłam, byli jednym organizmem, działającym bardzo dobrze. Zdecydowanie wiedzieli jak podnieść na duchu to drugie i mimo granic – utarli sobie ścieżkę, która wyzwoliła ich spod ucisku Czarnego Klifu. Może i w następnych częściach doprowadzą do krwawego buntu uciśnionego ludu Lai, ale wierzę, że jeśli tylko będą razem – wszystko będzie po ich myśli.

Laia Scholarka i Elias Wojanin
Niezłomni wojownicy o to kim tak naprawdę są. Niezmordowani w drodze ku szczęściu.

Coś mojego” Marci Lyn Curtis
Gatunek: literatura młodzieżowa

Teraz przeniesiemy się w klimaty dość przewrotnej historii. Z czystej zasady przeważnie nie dotykam nawet książek, w których nie ma zombie, ostrych mieczy czy epickich bitew. Ta jednak, zwykła młodzieżówka, nie dawała mi spokoju do czasu aż ją przeczytałam. Muszę przyznać, że naprawdę było warto. Fabuła zadziwiała nas, a rzeczy tak absurdalne jak przyjaźń ślepej siedemnastolatki z dziesięciolatkiem, stały się całkowicie normalne. Z przyjemnością zaprezentuję Wam część opisu tej książki z jej tylnej okładki: „Maggie ma siedemnaście lat. Pół roku temu jej świat zniknął. Straciła wzrok. Ale pewnego dnia widzi dziesięcioletniego kalekiego Bena. I tylko jego. (…). Ben trenuje pływanie. To jest Coś, co jest Jego, czyli Coś, co daje mu radość. Maggie też będzie musiała znaleźć swoje to Coś… Żeby żyć normalnie, czuć radość i nie pogrążyć się w smutku.” Życie naszej bohaterki było dość ustatkowane… do czasu utraty wzroku. Musiała zmienić szkołę, zmienić sposób korzystania z komputera czy telefonu, krótko mówiąc – całe życie podporządkowała swojemu zmysłowi, a raczej jego braku. Kiedy nagle z tej nicości wyłania się dziesięcioletni chłopiec z kulami u boku, dziewczyna przeżywa szok. Widziała go, była tego pewna. Ben, jak brzmiało jego imię, był dość specyficznym dzieckiem. Czytał Encyklopedię, a częściowy paraliż nóg w niczym mu nie przeszkadzał. Prócz dwóch wymienionych wcześniej rzeczy, niczym nie różnił się od innych. Dlaczego, więc Maggie widziała właśnie jego? Długo się nad tym nie zastanawiając, bohaterka postanowiła trzymać się właśnie tego malucha. Dzięki niemu mogła coś dostrzec, po co zastanawiać się nad przyczyną tego zjawiska. Wykorzystywała go. Zapłaciła jednak za to wysoką cenę. Nie jest to jednak streszczenie tej książki, więc odłóżmy to na bok. Wiele osób z pewnością utożsami się z tą postacią. Nie chodzi tu, rzecz jasna, o brak wzroku, a o brak tego Czegoś, co sprawia, że uśmiech nie chce zejść Nam z twarzy. Żyjąc po to by żyć jest, krótko mówiąc, bez sensu. Robiąc w ten sposób marnujemy tylko tlen. Jednakże, jeśli tylko robimy to co kochamy – używamy tego związku chemicznego w porządnym celu i to się chwali. Drugą rzeczą jest bezustanne odkrywanie siebie. Każdy z Nas zmienia się lub natrafia na jakieś swoje ukryte talenty czy cechy. Sama Maggie nie wiedziała nawet, że czegoś jej brakuje dopóki nie zobaczyła tego u kogoś innego. Podobnie jest w życiu. „Przecież pod wpływem okoliczności nie stajemy się innymi ludźmi, po prostu dowiadujemy się o sobie nowych rzeczy.” - jak doskonale podsumowała bohaterka.

Maggie
Niewidoma, zawzięta dziewczyna, która cały czas zaskakuje samą siebie.

 

Mam nadzieję, że podałam wystarczająco dużo przykładów byście zrozumieli mój poniższy przekaz. Albowiem, śledząc perypetie tych wszystkich postaci, możemy wejść w ich skórę oraz stanąć przed jednym z wielu trudnych wyborów i prześledzić jego konsekwencje. W prawdziwym życiu, nie mamy takie opcji. Stykając się z takimi postaciami jak Penryn, Maggie, Laia i Elias – dostajemy wręcz gotowy przepis na życie. Czegóż chcieć więcej?

Zuzanna Lisiak 2a 2016/17

 

 

 

,,Nie lubię czytać"

Takim mottem kieruje się większość gimnazjalistów, nawet i prawdopodobnie większość dorosłych.
Dlaczego nie chcą czytać? To jest takie wspaniałe !
Tak mówią ludzie którzy odkryli WATTPAD-a.
Co to jest wattpad?
Już odpowiadam na to pytanie.
WATTPAD- Przetłumaczenia nie ma. Ale to co się kryje pod ta nazwą...to niezliczone pokłady książek, przeróżnych. Nie, ja na serio tak pisze  książki poprostu sa PRZERÓŻNE. Wierzycie w miłość od pierwszego wejrzenia? Ja tak, ale tylko do książek . Wymienię Wam teraz kategorie.
Akcja,Literatura faktu, ChickLit, Losowe, Dla nastolatków, O wampirach, Duchowe, O wilkołakach, Fanfiction, Opowiadanie, Fantasy, Paranomalne, General Fiction, Poezja, Historyczne, Przygodowe, Horrory, Romans, Humor, Science-Fiction, Klasyka, Tajemnica /Thriller

Nienawidzę romansideł wolę jak się przysłowiowo LEJE KREW.

No dobra, zrozumiałem. Ale skąd tyle rodzajów? Jakie to są książki?

Ale spokojnie, nie denerwuj się. Przecież są jeszcze tagi np. #thewalkingdead albo #romance . WIEKSZOŚĆ  książek są naprawdę dobre np. ,,Czarny Kapturek,,. Oto jego opis:

Czytasz te słowa, drogi czytelniku? W takim razie znalazłeś się w świecie, w którym może dosięgnąć Cię czarna magia króla Vincenta, przepychanki o władzę, dworskie intrygi oraz… namiętności. Czy w takiej krainie możliwe jest szczęście? Najpotężniejszy Czarnoksiężnik uważa, że nie, dlatego przy pomocy swojej babki, jedynej zaufanej osoby, rzuca zaklęcie, które ma przynieść mu upragnioną radość. Zamiast tego w lesie jego ludzie odnajdują śmiesznie ubraną dziewczynę, która jest odporna na magię. Co nie znaczy, że nie można jej zabić… ale czy warto? Przecież zaklęcie nie mogło chybić: nieznajoma w jakiś tajemniczy sposób powinna doprowadzić Vincenta do złota i władzy: bo tak według niego wygląda szczęście.

Jeżeli myślicie, że fabuła okaże się schematyczna i "Czarny Kapturek" to tradycyjne love story, to cóż... mylicie się.

Czas na coś świeżego.

Świeże to to jest, nie wiecie jak bardzo. Jeszcze są ,,gwiazki," one sż odpowiednikami lajków na Facebook-u albo  łapek w góre czy dół na YouTube. No i jeszcze są wyświetlenia taa... ona ma cóż... aż 419 TYSIĘCY czytających (to znaczy ze dodaliście tą książkę do swojej biblioteki).

Teraz czas napisać o tych książkach pisanych dla beki. Ich jest mniej one są i to jest najgorsze-zaśmiecają naprawde ciekawe książki. Każdy znajdzie coś dla Siebie.

Dziełem naszej koleżanki z klasy 1a(matematycznej) jest Title (https://www.wattpad.com/story/52580783-title). Tutaj macie krótki opis:

Co ma się stać by  mój świat wrócił do rzeczywistości?

Jestem adoptowana. Jakiś wariat z innego wymiaru próbował mnie porwać, a teraz chodzę do jakiejś "magicznej" szkoły! Czy ja jeszcze wiem co to normalność? Czy jestem bezpieczna? I najważniejsze:

  Dlaczego nagle chłopcy się mną interesują?!

Nie bedę Wam spoilerować, ale to jedna z najlepszych książek jakich czytałam. Zuzia pisze lekko, czasami przynudza opisami ale to nic, jej skończonym dziełem jest Zmiennokształtny (https://www.wattpad.com/story/32878191-zmiennokszta%C5%82tny). Niestety nie opisze Wam tego, ponieważ tego nie czytałam. Nie lubię fantasy.

Podsumowując:
Wattpad to aplikacja na telefon i strona internetowa. Książki, z Polecanych lub z określonych kategorii, dodajemy w trybie online a czytamy  w offline. Lecz jest jedno ,,ale" książka musi sie cała załadować. Trwa to do 5 minut. Może potrwać trochę dłużej np.: kiedy jest 60 rozdziałów, a każdy po około 2 tysiące słów. Wady są w każdym i we wszystkim. Ale nie przejmujcie sie tymi niedociągnięciami. Jego największa zaleta jest to że jest.

Polecam wszystkim :)

Nina Winiarczyk kl.1g
rok szkolny 2015/16

 

I miejsce w VI Powiatowym Konkursie dla klas 6 Szkół Podstawowych "Oto zwierz!" w kategorii literackiej - OPOWIADANIE

                                 Dorota Lisiak SP nr 5 im. J. Kusocińskiego w Świdniku (p.M.Jańczuk) (2011/2012)

    W niewielkim miasteczku nieopodal Lublina mieszkała kocia rodzina. Pewnego słonecznego dnia na świat przyszły trzy małe kotki. Mama kochała je z całych sił. Jednego nazwała Smoluchem, ponieważ lubił ciapać się w błocie, drugiemu nadała imię Pardel na cześć jego ojca. Miała też ona jedną córeczkę, którą zwała Lena, lecz i tak wszyscy wołali na nią Ruda. Lenka miała rudą sierść i z daleka wyglądała jak wiewiórka w przeciwieństwie do jej braci którzy byli cali czarni. Wszyscy byli bardzo szczęśliwi żyjąc tak sobie beztrosko. Pewnego razu do legowiska Smolucha, Pardela i Lenki wdarł się wścibski pan Lis. Opowiadając niesłychane opowieści o przygodach niedźwiedzia, który był w mieście pełnych ludzi. Rodzeństwo nie wierzyło w opowieści o dużych jeżdżących maszynach i mało rozmaiconej roślinności. Dlatego postanowili to sprawdzić. Z rana powędrowali wzdłuż małej rzeczki, która w opowieściach Lisa wpadała do stawu w mieście. W czasie wędrówki wszyscy byli podekscytowani zastawiając się czy to wszystko prawda.

- A jeśli to zmyślona opowieść ? To po co tam idziemy ? - dał się słyszeć głos Smolucha.

- No po to by sprawdzić czy to prawda. - odpowiedziała Lena. Rozmowę Rudej i Smolucha przerwał krzyk Pardela:

-PATRZCIE !!!!!!!!!!!!!

Ku im oczom ukazał się wielki staw, a za nim miasteczko pod nazwą Świdnik. Wszyscy byli zachwyceni tym co tam zobaczyli. Rodzeństwo postanowiło pozwiedzać okolice. Najpierw poszli na plac zabaw następnie wyruszyli w głąb miasta. Mała Lena odłączyła się od swojego rodzeństwa by popatrzeć na bawiące się dziewczynki. Nikt z jej braci nie zauważył, że zniknęła. Gdy zapadł zmrok Ruda próbowała odnaleźć braci lecz była zbyt zmęczona więc położyła się spać. Pardel i Smoluch  po ciężkich poszukiwaniach położyli się by trochę odpocząć i przyrzekli sobie, że znajdą swoja siostrę (...)

Całość opowiadania można przeczytać tu

 

I miejsce w konkursie literackim „Tacy sami, a ściana miedzy nami…” zorganizowanym przez Samorząd Uczniowski oraz Zespół ds. Integracji

                                        Karolina Latała, kl. 1C 2010/2011

            Wieść o nowej koleżance rozeszła się w mgnieniu oka. Wszyscy chodziliśmy podekscytowani i nie mogliśmy się doczekać dnia, w którym „nowa” się pojawi wśród nas. W końcu doczekaliśmy się. To była środa, lekcja matematyki z wychowawczynią. Pani poprosiła, żebyśmy poczekali chwilę, a sama poszła po nową uczennicę. Nie da się opisać, jakie było nasze zdziwienie i zaskoczenie, kiedy okazało się, że tą nową uczennicą jest dziewczyna na wózku inwalidzkim! Chłopcy, jak to oni, zaraz zaczęli się głupio uśmiechać i wymyślać nie najwłaściwsze  epitety. Wychowawczyni szybko ich uspokoiła i przeprosiła Nową  za ich zachowanie. Ale postawa moich kolegów nie uległa zmianie. Nie było dnia, żeby jej nie dokuczali, nie poniżali jej. Dziewczyny też omijały ją szerokim łukiem, jak kogoś gorszego. Cóż, ja też nie byłam lepsza. Bałam się tego, co sobie o mnie pomyślą moje koleżanki, jeśli mnie z nią zobaczą. Zresztą one chyba myślały podobnie i po prosty nie chciały mieć z nią nic wspólnego, żeby nikt ich nie wyśmiał, żeby nie straciły swojej „fajności”.

            Ilona czasem cicho płakała w kacie korytarza, ale zasłaniała swoją twarz długimi włosami, żeby nikt nie zauważył. Myśmy jednak widzieli, a taka jej postawa tylko zachęcała chłopców do jeszcze gorszych zachowań i niewybrednych komentarzy pod jej adresem. Niektóre moje koleżanki śmiały się razem z nimi, a Ilona nie mogła zrobić nic innego jak tylko starać się ich unikać. Najbardziej dziwiło mnie, że nauczyciele tego nie zauważają. Przechodzili obojętnie  i nie reagowali, przecież też musieli to widzieć. Miałam tego dość.

            Miarka przebrała się następnego dnia. Ilony nie było w szkole. Lekcje mijały jakoś sennie. Na jednej z przerw  moja koleżanka Ala wracała ze szkolnego sklepiku z kupiona zapiekanką i … przewróciła się, potykając się o nogi jednego z kolegów.

- Ty kaleko, jak nie umiesz chodzić to kup sobie wózek inwalidzki jak nasza Ilonka! – wykrzyknął.

Ala miała oczy pełne łez, a ja zaczerwieniłam się jak burak. Wściekła podeszłam do niego i krzyknęłam:

- Odczepcie się od niej! Nie macie prawa jej tak traktować ! – wrzasnęłam. – Jest taka sama jak my wszyscy, tylko jest jej trudniej, bo jeździ na wózku. Jak uważacie, ze to takie zabawne, to sami spróbujcie!

Chłopaki zaczęli się śmiać, kilka moich koleżanek też popatrzyło na mnie jak na wariatkę. Ale inne przyłączyły się do mnie. Pomogłyśmy Ali się pozbierać i razem ruszyłyśmy w kierunku klasy.

            Ilona wróciło po kilku dniach, ale klasa zachowała się już zupełnie inaczej. Dziewczyny zaczęły z nią częściej rozmawiać. Nawet chłopcy, którzy tak jej dokuczali, teraz są bardzo mili, a nawet pomagają jej z pokonywaniu schodów, gdy mamy lekcje na piętrze. Ilona często się uśmiech i chyba dobrze czuje się w naszej klasie. W każdym razie nie ma już żadnych problemów z nami, swoimi rówieśnikami.                

                                             

 

Laureaci konkursów "Literaci na start" 2008/2009 kategoria WIERSZ i OPOWIADANIE

                                     Kamila Latoch kl. 3e "Wspomnienie" 2008/2009

Spotkałam Cię kiedyś, Przyjacielu.

Siedziałeś cicho, samotnie.

Podeszłam, a ty powiedziałeś,

Że życie jest takie trudne,

Że czytałeś o tym w książkach,

A potem sam tego doświadczyłeś.

I zacząłeś pisać.

Lecz Twoje historie nie były smutne.

One przepełnione były radością.

Dawałeś w nich ludziom nadzieję,

Pokazywałeś jak spełniać marzenia.

Więc dlaczego smutne jest Twoje życie?

Mój mały, smutny przyjacielu...

                                                       

                                                  Kinga Kliszcz kl.1d 2008/2009

"Zacisnęłam usta w wyrazie silnego buntu i spojrzałam na ojca z wyrzutem. On przybrał podobną minę tylko patrzył na mnie z troską i powątpiewaniem. Właściwie i tak już dużo osiągnęłam, godzinę temu powiedział zdecydowane „Nie!" a teraz wyraźnie się wahał.

-  Proszę!- Spróbowałam jeszcze raz.

-  No nie wiem Cristal. To bardzo ryzykowny eksperyment i mam wątpliwości czy...

-  Tato!- Przerwałam mu stanowczym głosem.- Mam szesnaście lat i nie takie rzeczy już w życiu robiłam. Wiesz jak ryzykowne jest odpisywanie pracy domowej w szkolnej toalecie?

-  Odpisywałaś pracę domową?- Ojciec zrobił wielkie oczy.

-  Nie w tym rzecz- Żachnęłam się.- Chodzi mi to, że pokonanie tunelu czasoprzestrzennego wcale nie wymaga mocniejszych nerwów niż te, które potrzebne mi są codziennie. Poza tym- Wyciągnęłam ostateczny argument i modliłam się, by przekonał on tatę.- Żaden z twoich asystentów nie zgodził się jeszcze na ten eksperyment, gdyż uważał to za zbyt ryzykowne, prawda? A jak zobaczą że własną córkę wysyłasz w jakieś zamierzchłe czasy to nabiorą pewności, że wcale nie jest tak źle jak się wydaje, nieprawdaż?

Tata uniósł dłonie w geście kapitulacji i westchnął ciężko.

-   Poddaję się. Jak postawisz na swoim to nic cię nie powstrzyma. Zupełnie jak matka- Pokręcił głową z niedowierzaniem.- A właśnie. Ani słowa mamie- Szepnął konspiracyjnie i puścił mi oko.

-  Tak jest!- Zasalutowałam ze śmiechem i włączyłam maszynerię. Przyciski rozbłysły różnokolorowo a w tym, co na pierwszy rzut oka wyglądało jak gigantyczna obręcz do koszykówki pojawiła się pulsująca błękitna ścianka... Czegoś.

-  Gotowa?- Spytał tata ustawiając cel i czas podróży.

-  Zawsze- Odparłam z entuzjazmem i przeszłam przez błękitną ściankę do... No właśnie! Gdzie ja, u licha, jestem?! Głupie pytanie. Wylądowałam w środku jakiegoś lasu! Sięgnęłam do kieszeni jeansów, aby wyjąć komórkę i zadzwonić do taty z pytaniem o lokalizację miejsca.

Zamarłam, kiedy moja ręka nie trafiła na jeans tylko prędzej na coś, co było atłasem i koronkami!

Spojrzałam na swoje nogi, później obejrzałam brzuch i ręce. Byłam ubrana w jakąś długą turkusową suknię rodem z XIII wieku, na nogach miałam białe pantofelki, a moje długie, czarne włosy, co wywnioskowałam po dotknięciu fryzury, upięte były w jakiś misterny kok! Nie wątpię, że to wszystko ładnie się prezentowało, ale kto normalny tak się ubiera w XXI wieku?

Nagle dotarła do mnie dziwna prawda. Wylądowałam w średniowieczu!!! W czasach dzielnych rycerzy na białych koniach, krwiożerczych smoków i uwięzionych w wieżach księżniczek! Oczywiście, jeśli dać wiarę kreskówkom, bo pani na historii mówiła nam zupełnie coś innego.

Szukałam wyjścia z tego lasu od dobrej godziny, co chwilę potykając się o wystające korzenie i tę przeklętą suknię! Nagle zza drzew wyłonił się mały blondynek na oko miał dziewięć, dziesięć lat. Na głowie miał berecik a na nogach raj... Raj... Raj... Co to takiego do diabła było?! Rajstopy?! Zobaczył mnie i na jego twarzy pojawił się wyraz nieopisanej ulgi.

-  Hrabina DeCompire!- Krzyknął. Obejrzałam się, ale w zasięgu wzroku nie było nikogo innego, więc prosto i logicznie można było wywnioskować, że mówi do mnie.

Jakby potwierdzając moje przypuszczenia mały podszedł do mnie i chwycił za ramię trajkocąc:

-   Jak to dobrze, że się pani w końcu znalazła. Szukam pani i szukam. Miała pani wrócić szybko, to miał być tylko krótki spacer. Wracajmy szybko do powozu, bo Arthur zaczyna się już niecierpliwić- Po czym pociągnął mnie w jakimś, sobie tylko znanym kierunku. Hrabina DeCompire?! JA?!!! Albo to jakaś okropna pomyłka, albo zacznę wierzyć w reinkarnację... Mały miał jednak nosa do zapamiętywania drogi. Po pięciu minutach, moim zdaniem, bezsensownego kluczenia pomiędzy drzewami dotarliśmy do powozu. Arthur okazał się... "

 

 

                                                                                                                                                    

 

 

 

 

   
           
Link   
Szablony stron