"Angelfall" Susan Ee
Gatunek: fantastyka, since-fiction
Zajmijmy się najpierw urzekającym
posapokaliptycznym światem, który powstał po przybyciu legendarnych
aniołów na Ziemię. Pozwolę sobie przytoczyć fragment streszczenia z
tylnej części okładki: "Ziemię ogarnęły ciemności. Państwa upadły,
szpitale, szkoły i urzędy stoją puste, nie działają komórki. Za dnia na
ulicach rządzą brutalne gangi, ale kiedy zapada mrok wszyscy wracają do
kryjówek, kryjąc się przed grozą Najeźdźców. Anioły. Niektóre piękne,
inne jakby wyjęte z najgorszych koszmarów, a wszystkie nadludzko
potężne. Przez wieki uważaliśmy je za swoich stróżów, teraz okazały się
agresorami siejącymi śmierć." Uwielbiam takie klimaty. Miejsca
rzeczywiste, na które jest nałożona koncepcja autora to coś co przyciąga
mnie jak lep muchy. Autorka stworzyła tu cudowne środowisko, które
wydaje się tak nie realistyczne, a jednak czytając - czujemy, że tam
jesteśmy. Niesamowite opisy, a także dopracowane detale sprawiają, że
nie odłożymy tej książki do ostatniej strony. Fantastyka to niezwykłe
pole do popisu dla autorów. Mogą puścić wodze fantazji. Ja zaś mogę
zanurzyć się w świetnych, jedynych w swoim rodzaju światach. Wyobrażanie
sobie wszystkich tych magicznych stworów, czy to ork z Śródziemia czy
centaur z Obozu Herosów, wywiera na nas niezapomniane uczucia, których
szukamy w każdej lekturze. Gatunek ten jest bardzo wszechstronny, a jego
granic praktycznie nie widać - to właśnie podoba mi się najbardziej.
Główna bohaterka trylogii jest, według mnie, ciekawą, zawiłą i ponad
wszelką miarę - odważną osobą. Zaciekawiła mnie swoim spokojem i
jasnością myślenia w najtrudniejszych sytuacjach. Nawet gdy jej młodsza
siostra została porwana, prawie od razu wymyśliła plan działania oraz
przystąpiła do akcji. Jej stalowe nerwy wytrzymały sytuacje
przekraczające ludzkie pojęcie, takie jak na przykład przebywanie w
innym wymiarze zwanym Otchłanią. Sama nazwa wskazuje, że nie było tam
zbyt tęczowo, a ja niestety muszę to potwierdzić. Jej zawiłość polega na
jej przeszłości, na tzw. czasie Przed. Zanim diabelskie anioły spadły z
nieba, a najnowsze telefony leżały na ziemi - również miała pod górkę.
Zacznijmy od jej mamy, chorej na schizofrenię, ale jednak mamą. Niestety
nie każda rodzicielka dobrze spełnia swój obowiązek. Tak stało się
tutaj. Dowiadujemy się, że kilka lat przed rozpoczęciem akcji książki,
pani Young okaleczyła najmłodszą z córek na wskutek jednego z ataków
paniki. Biedactwo straciło władzę w nogach, a od tej pory rodzice bali
się o swoje dzieci. Ojciec naszej bohaterki wiele poświęcił by opiekować
się dwoma córkami i żoną, jednak żadna czara nie jest bez dna - rozwiódł
się z małżonką, czym zrzucił ciężar zajmowania się wszystkim na
dorastającą jeszcze dziewczynę. Uporała się jednak z tym wszystkim,
nawet podczas zbierającej krwawe żniwo apokalipsie, dzielnie opiekowała
się pozostałością familii. Miała odwagę by zostać podporą. Jej odwaga
jednakże nie ograniczała się tylko do sfery rodzinnej. O nie! Ukazywała
co to jest prawdziwa mężność na wielu płaszczyznach. Udała się w
niebezpieczną podróż z wrogiem by uratować siostrę, choć nie była pewna
czy ta jeszcze żyje. Uwolniła nieznajomych ludzi, którzy nie
potraktowali jej dobrze, choć mogła umrzeć. Poprowadziła rasę ludzką do
walki z Najeźdźcami. Było oczywiście tego o wiele więcej, chciałam
jednak byście poznali te główne wyczyny naszej rycerskiej damy, bo to
właśnie ona zdobyła się na to - na co żaden inny człowiek nie dał rady.
Czasem popełniała błędy i robiła rzeczy nie zbyt mądre, ale to tylko
utwierdziło mnie w przekonaniu, że ja mogę stać się taka jak ona. Miała
momenty lepsze i takie, w których nie kontrolowała siebie: "Czasami
muszę po prostu wypuścić z klatki moją wewnętrzną mamę." - jak
stwierdziła ona sama. Jest człowiekiem takim jak ja, a nie jakąś
wyidealizowaną sylwetką wymyśloną przez autora tekstu.
Penryn Young
Odważna, lojalna i pełna nadziei na
lepsze jutro dziewczyna w postapokaliptycznym świecie.
Zuzanna Lisiak 2a 2016/2017 |